Komplementy są miłe i mogą dowartościować, jednak nie każdy komplement tak naprawdę nim jest. Stwierdzenie „jesteś inna niż wszystkie”, zrobiło zawrotną karierę w świecie związkowym. Dzięki popkulturze stanęło bardzo wysoko na liście najbardziej pożądanych wyznań. Wiele z nas przyjmowało to za dowód miłości i ogromne wyróżnienie. Jednak, gdy przyjrzymy się uważniej genezie tego wyznania, to jest ono wysoce niezdrowe i wcale nie mamy, z czego się cieszyć. Mówi wiele o wypowiadającym te słowa, ale i głęboko zakorzenionych w nas stereotypach.

Popkulturowy triumf alternatywności

„Nie jesteś taka jak inne” ma naprawdę długą historię. Outsiderzy zdarzali się zawsze, ale dzięki filmom i serialom ich rola nabrała nowego znaczenia. Pod maską wyrzutka kryła się niedostrzegana dotąd ogromna wartość, którą ktoś w końcu zobaczy i nada odpowiednią rangę. A przede wszystkim podkreśli, że to, co reprezentuje sobą outsiderka czy outsider, jest lepsze niż ci wpisujący się w szeroką pojmowaną i akceptowaną normalność. Zazwyczaj chodziło o dziewczyny, które nie były kanonicznymi pięknościami, lub w jakiś sposób urodę kamuflowały. Zamiast różowych sukienek i makijażu, wybierały czarne bluzy i trampki. Kujonki, albo takie, które interesowały się „męskimi” i niszowymi tematami i co najważniejsze, wolały towarzystwo mężczyzn, bo „dziewczyny są nudne i płytkie”. Możliwości było dużo, ale wszystko sprowadzało się do wyższościowego bycia w kontrze do mainstreamu. Bycia odwrotnością stereotypu, symbolem antykobiecości utkanej z różu i dopasowanych sukienek. Wyższość tę jednak miał przede wszystkim dostrzec mężczyzna i potwierdzić to pieczęcią z napisem: „Jesteś inna niż wszystkie”. Finalnie dzięki uwadze mężczyzny to właśnie outsiderka wygrywała i górowała.

„Jesteś inna niż wszystkie” utrwala podziały

Choć być może nie widać tego na pierwszy rzut oka, to ten niby komplement wyrasta mocno z patriarchalnego układu świata. Inna niż wszystkie wyznaje bardziej męskie podejście do życia, dlatego też zyskuje jego w oczach. Jej oryginalność sprowadza się do tego, co rzekomo dalekie jest od tak zwanych kobiecych zachowań i wartości, co jest kolejną cegiełką w utrwalaniu stereotypów. Wyznanie uczuć poprzez „Jesteś inna niż wszystkie” nie jest czymś, nad czym warto się rozpływać czy wzruszać, ponieważ oznacza przede wszystkim porównywanie i dewaluowanie wartości innych kobiet. Mówiący to może przejawiać toksyczne podejście do relacji i silną potrzebę porównywania partnerek, które nie jest potrzebne. Kobiecość ma wiele odsłon, zatem każda z nas jest wyjątkowa i nie istnieje jakiś jednolity ogół z tymi samymi zachowaniami. 

Warto jednak pamiętać, że sam mówiący może kompletnie nie zdawać sobie sprawy z tego, jak niezdrowy mechanizm nim kieruje, dlatego uważa, że "nie jesteś taka, jak inne", jest tym, co kobieta chce usłyszeć. 

Co właściwie znaczą te słowa?

Między innymi to, że jest się lepszą dla danego osobnika, który uważa, że reszta kobiet wpisuje się w jakąś nudną tendencyjną masę. One są gorsze, więc komplement niesie za sobą niezdrowe porównywanie. Bycie dla kogoś wyjątkową to coś zupełnie innego niż stawianie jej w kontrze do innych kobiet, jako gorszych, a podziałów zdecydowanie już nam nie trzeba. Lepiej w szeroko określonej kobiecości uwzględnić masę różnorodności. A komplementy dobierać bez porównań i szkodliwych uogólnień.