Doczekaliśmy się. Szumnie zapowiadany film „Challengers” z Zendayą w roli głównej w końcu trafił do kin na całym świecie, w tym w Polsce. Fabuła koncentruje się na tenisie, a wiele scen rozgrywa się na korcie. Emocje sięgają zenitu – jak podczas najlepszych turniejów wielkoszlemowych. Jednak nie można powiedzieć, że jest to wyłącznie produkcja o wspomnianej dyscyplinie. A nawet ogólniej – o sporcie. O, nie. Dostajemy od twórców i twórczyń o wiele więcej. 

„Challengers” – fabuła, obsada i twórcy

„Challengers” to niezwykle skomplikowana historia. Główną bohaterką jest Tashi, czyli doskonale zapowiadająca się tenisistka, która ulega poważnej kontuzji, przez co musi porzucić swoje plany i marzenia. Gdy ją poznajemy, jest trenerką swojego męża – Arta i właśnie przygotowuje go do kolejnych rozgrywek. Ten z kolei przeżywa kryzys. Co więcej, będzie musiał zmierzyć się z Patrickiem – swoim byłym przyjacielem, a zarazem byłym chłopakiem swojej żony. Każda z tych postaci jest związana z tenisem. Każda z nich poświęciła wiele dla tej dyscypliny. I (wbrew pozorom) każda z nich jest w zupełnie innym momencie swojego życia. 

W rolach głównych występują Zendaya („Euforia”, „Diuna”, „Spider-Man”, „Malcom i Marie”), Josh O'Connor („The Crown”, „La chimera”) oraz Mike Faist („West Side Story”). Za reżyserię odpowiada Luca Guadagnino („Tamte dni, tamte noce”, „Do ostatniej kości”). Z kolei scenariusz jest dziełem Justina Kuritzkesa

Film od samego początku wzbudzał wielkie emocje – z różnych względów. Jednak to oficjalny zwiastun rozpalił miłośników i miłośniczki kina do czerwoności. 

„Challengers” – recenzja

Jeśli zastanawiacie się, czy warto iść na „Challengers” do kina, to zdecydowanie tak. Produkcja trzyma w napięciu od początku do – dosłownie – ostatnich sekund. I to nie tylko za sprawą meczów tenisowych rozgrywanych na kinowym korcie. 

Zendaya jest najjaśniejszą gwiazdą tego filmu (co, zresztą, można było zauważyć podczas trasy promującej produkcję). Natomiast warto podkreślić, że Josh O'Connor i Mike Faist nie odstają. Razem tworzą niesamowite trio na ekranie. Wszyscy są piekielnie utalentowali i bardzo dobrze uzupełniają się w poszczególnych scenach. 

Warto wspomnieć również o pracy kamery i dynamicznym montażu, ponieważ te elementy jeszcze bardziej podkręcają emocje. Twórczynie oraz twórcy zrobili wszystko, byśmy poczuli się tak, jakbyśmy to my – widzki i widzowie rozgrywali najważniejszy mecz w swoim życiu. Zadbali o wszelkie detale, co widać m.in. w warstwie wizualnej. Co więcej, zaserwowali nam soundtrack, który stanowi świetne uzupełnienie całości. 

Zobacz także:

Nowość od Luki Guadagnino zbiera niezwykle pozytywne recenzje i opinie. Według wielu osób, to najlepszy film tego roku. To bardzo śmiała teza, biorąc pod uwagę, że mamy dopiero kwiecień. Ale – w pewnym sensie – uzasadniona. Na ekranie wszystko się zgadza. W zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Jeśli więc za kilka miesięcy twórczynie i twórcy (w tym, oczywiście, obsada) zaczną święcić triumfy w sezonie nagród filmowych, prawdopodobnie nikt nie będzie zaskoczony.