Miałaś kiedyś taki wieczór, kiedy twój partner pracował do późna, więc zamiast ugotować kolację dla dwojga, zjadłaś po prostu coś małego? Teraz to ma nazwę – Girl dinner. I wygląda na to, że każdy ma na temat swoje zdanie.

Nazwa została wymyślona, oczywiście, na TikToku przez Olivię Maher. W maju opublikowała ona wideo, w którym opowiadała, jak bardzo cieszy ją posiłek złożony z lekkich przekąsek.

To jest moja kolacja – powiedziała i pokazała kromkę chleba, masło, kilka winogron, ser i wino. – Nazywam to „Girl dinner”.

Fenomen tego trendu, podobnie jak i innych, które szybko stają się viralem, polega na tym, że Maher nadała uroczą i chwytliwą nazwę czemuś, z czym identyfikuje się wiele osób. Gotowanie jest czasami beznadziejne i prawdziwą przyjemnością jest pozwolenie sobie na zjedzenie wszystkiego, co tylko znajdziesz w lodówce i niemartwienie się o garnki, patelnie i wszystko inne. Cała zabawa polega na braku wysiłku, odczuwania rozkoszy z bycia najbardziej leniwą wersją siebie.

Girl dinner to przeżycie przyprawiające o zawrót głowy – powiedziała Maher w „The New York Times”. – Możesz zjeść kawałek mrożonej pizzy, napić się do tego wina i dodać kilka winogron. I jesteś z siebie bardzo zadowolona. Mówisz sobie: „Nie włożyłam w to prawie żadnego wysiłku, a wydaje się, jakby to było nie wiadomo co”. To właśnie jest Girl dinner.

W ciągu ostatnich kilku tygodni TikTok oszalał na punkcie trendu na Girl dinner. Tysiące kobiet publikuje swoje wersje tego typu kolacji i podkłada pod to zabawną piosenkę, specjalnie pod tego typu filmiki. Jedna użytkowniczka zrobiła dwa makarony (prawdopodobnie z dwóch różnych otwartych paczek), posypała je tartym serem i polała oliwą. Inna pochwaliła się tartym serem, tym razem na chipsach.

Girl dinner może być popcornem, ogórkami i truskawkami albo odgrzaną mrożonką. Doszło do tego, że prezenterki programu „Today” pokazały swoje Girl dinners i ogłosiły Triscuitsy najlepszymi krakersami na świecie.

Nigdy nie czułam się tak związana z innymi kobietami jak teraz – napisała jedna osoba na stronie programu „Today”.

Tym, co łączy wszystkie te posiłki, to nie ich zawartość, ale celebrowanie poddawania się naszym najgłębszym, najbardziej leniwym pragnieniom. Powstał też męski odpowiednik Girl dinner – posiłek dla męża. Podobna oda do lenistwa, ale z większą ilością czerwonego mięsa. Ale gdy mania na Girl dinner osiągnęła w tym tygodniu szczyt, to zaczęły pojawiać się reakcje. W wielu artykułach zaczęto zastanawiać się, czy Girl dinner nie jest problematyczny.

Czym jest Girl dinner? – zadał pytanie „Today”, pisząc, że niektórzy obawiają się, że trend może być jedynie „szybkim sposobem na chwilowy głód”. „The New York Post” nazwał to niepokojącym nowym trendem generacji Z. Gazeta zwróciła też uwagę na to, że kolacja złożona z puszki coli czy kilku pikli wydaje się być zaburzeniem pod nowym, fancy przebraniem.

Zobacz także:

Co się dzieje? Gdzie są głodne dziewczyny? – zapytał „Post”.

Prawdą jest, że kolacja złożona z kilku przekąsek lub deseru nie byłaby zdrowa, gdyby spożywana była co wieczór. Nikt nie powinien myśleć, że może jeść tylko Girl dinners. Jednak pytanie brzmi, czy trochę nie przesadzamy, a to tylko kolejny szybki trend, czy może naprawdę jest to powód do niepokoju?

Poprosiłyśmy Vanessę Rissetto – dietetyczkę i CEO Culina Health – aby wypowiedziała się na ten temat. Powiedziała „Glamour”, że to wcale nie jest takie czarno-białe.

Całkowicie normalne i nieszkodliwe jest czasami zjeść po prostu trochę sera, mięsa, owoców i warzyw i nazwać to obiadem / kolacją – mówi. – Obecnie jest lato. W Nowym Jorku jest 35 stopni. I w wielu innych miastach też. Ostatnią rzeczą, o której myślimy, jest włączenie kuchenki… Jednak to powiedziawszy, warto upewnić się, że nasz posiłek zawiera białko, warzywa i węglowodany.

Rissetto zgadza się jednak, że jeśli co wieczór robisz sobie Girl dinner albo używasz tego jako pretekstu, aby nie jeść, to może to być niebezpieczne. Jedzenie tylko ogórków na kolację, picie Coli zero w ramach posiłku – ten trend podchodzi pod zaburzenia odżywiania – mówi Rissetto. – Pamiętaj, że wszystko zależy od informacji i od tego, kto ją dostarcza.

Oczywiście wszyscy powinniśmy skupić się na tym, czy nasza dieta jest zbilansowana. Jeśli każdego wieczoru pijesz Colę i jesz ogórka, to może to być znak, że powinnaś porozmawiać ze swoim lekarzem na temat rozwijania zdrowszych nawyków żywieniowych.

Ale czy oznacza to, że Girl dinner samo w sobie promuje zaburzenia odżywiania? Raczej nie. Gdy oglądam filmiki z Girl dinner, to, co tak naprawdę zauważam, to nie posiłki (które są czasem obrzydliwe), ale radość, jaką kobiety odczuwają z tego, że nie muszą robić tak dużo w kuchni. W świecie, w którym wydaje się, że kobiety muszą optymalizować każdą sekundę swojego życia, gdzie każe nam się liczyć kalorie, podwójnie myć warzywa, przygotowywać bezglutenowe zamienniki i unikać nabiału, czasami najlepszym rozwiązaniem dla nas będzie po prostu hummus i krakersy. Nie chodzi o ograniczenia, chodzi o oddanie się swobodzie zdania „nie obchodzi mnie nic”. O jedzenie tego, na co masz ochotę, nawet jeśli ma to być ten ogórek i napój gazowany.

Przynajmniej taki był zamysł twórczyni. W wywiadzie z „Today” Maher podkreśliła, że Girl dinner nie dotyczy składników. Wszystko może być Girl dinner, jeśli sprawia ci to przyjemność.

Girl dinner może być wieloma rzeczami – powiedziała Maher. – Liczy się uczucie, jakie wywołuje. Często towarzyszą temu zawroty głowy, ponieważ tego właśnie pragniesz. To daje ci satysfakcję.

Jedzenie tego, co chcesz i kiedy chcesz? Teraz jest to satysfakcjonujące.

Ten artykuł pojawił się pierwotnie na glamour.com