Filmy, na czele z komediami romantycznymi, często promują odrealniony obraz związków i innych relacji romantycznych. „Dziennik Bridget Jones”, „Pretty Woman”, „Zmierzch”... Przykładów w (nawet tej najnowszej) historii popkultury nie brakuje. Niestety. „Diabeł ubiera się u Prady” to także ciekawy case. Tytułowego diabła, czyli czarny charakter przez lata utożsamiano z szefową głównej bohaterki. Wszystko wskazuje jednak na to, że prawdziwym problemem był (toksyczny) chłopak Andy Sachs

Po latach inaczej patrzymy na film „Diabeł ubiera się u Prady”

Zanim jednak potwierdzimy tę teorię, przypomnijmy sobie fabułę. Film „Diabeł ubiera się u Prady” ujrzał światło dzienne w 2006 roku. Powstał na podstawie głośnej powieści Lauren Weisberger, która przez pewien czas współpracowała z Anną Wintour. Nic więc dziwnego, że bezkompromisowa, budząca strach szefowa była (i przez niektórych nadal jest) kojarzona z wieloletnią redaktorką naczelną amerykańskiego „Vogue’a”. To historia Andrei (w tej roli Anne Hathaway) – początkującej dziennikarki, która – mimo zerowego zainteresowania modą – podejmuje pracę w magazynie „Runway”. Nie odnajduje się najlepiej w tym świecie. Dopiero go poznaje, uczy się obowiązujących w nim zasad. A jej szefowa (Meryl Streep), współpracowniczki oraz współpracownicy nie mają zamiaru jej tego ułatwiać. Niestety Andy Sachs nie może liczyć w tej trudnej sytuacji na wsparcie swoich bliskich, w tym chłopaka (Adrian Grenier). No właśnie.

Kto był prawdziwym czarnym charakterem w filmie „Diabeł ubiera się u Prady”?

Po latach od premiery inaczej patrzymy na niektóre filmy i seriale. To dotyczy m.in. „The Devil Wears Prada” z gwiazdorską obsadą. Jakiś czas temu powstała teoria, według której prawdziwym czarnym charakterem był wspomniany Nate. Nie sposób nie zauważyć, że w ogóle nie wspierał swojej ukochanej w rozwoju jej kariery. Nie rozumiał specyfiki pracy w redakcji, co – oczywiście – jest zrozumiałe. Jednak nie chciał i nawet nie próbował tego zmienić, dowiedzieć się czegokolwiek na ten temat. Poza tym przeszkadzało mu to, że Andy nie poświęca mu swojej uwagi w stu procentach. Toksyczny chłopak alert. 

Ta teoria dotycząca filmu „Diabeł ubiera się u Prady” ma tyle samo zwolenniczek i zwolenników, co przeciwniczek i przeciwników. Ci z pierwszej grupy twierdzą, że zachowanie Nate’a było bardzo nie w porządku. Uważają go za jeden wielki red flag. Z kolei osoby, które należą do drugiego teamu, przypominają, że Miranda Priestly, czyli oficjalny czarny charakter, również nie była idealna. No i to ona – jako redaktorka prestiżowego czasopisma o modzie – nosiła ubrania od topowych projektantów oraz projektantek, a nie wspomniany wcześniej bohater. Niektórzy wspominają także o przyjaciółkach i przyjacielu Andy, którzy do końca nie traktowali poważnie tego, czym zajmuje się na co dzień. 

Rozstrzygając prawdziwość tej teorii, warto zwrócić uwagę również na wypowiedź Anne Hathaway na ten temat. W jednym z wywiadów popularna aktorka stanęła w obronie Nate’a i przyznała, że zarówno on, jak i Andy byli bardzo młodzi. Zachowywał się jak niedojrzały dzieciak. Natomiast jej też zdarzało się to, gdy miała dwadzieścia lat. Teraz jest w zupełnie innym miejscu i nie chciałaby, by ktoś oceniał ją przez pryzmat tego, jaka była i co robiła w tym dziwnym, pełnym sprzeczności okresie swojego życia. 

Oboje byli bardzo młodzi i zastanawiali się nad różnymi sprawami. Rzeczywiście [Nate – przyp. red.] zachowywał się jak bachor, ale ja też taka byłam, gdy miałam 20 lat i mam nadzieję, że z tego wyrosłam. Myślę, że wszyscy wyrastamy. Na pewno nie chciałabym, żeby definiował mnie najgorszy moment po dwudziestce, więc właściwie nie uważam Nate’a za czarny charakter – przyznała Anne Hathaway w „Watch What Happens Live”.

Adrian Grenier także skomentował tę teorię. Przyznał, że totalnie go zaskoczyła. Wcześniej nie zwracał uwagi na pewne zachowania swojego bohatera. 

Nie przyszło mi to do głowy, dopóki naprawdę nie zacząłem się nad tym zastanawiać, może dlatego, że byłem wtedy równie niedojrzały jak Nate. A on pod wieloma względami był bardzo samolubny i zapatrzony w siebie. Wszystko kręciło się wokół niego. Nie starał się wspierać Andy w jej karierze – brzmi fragment wypowiedzi aktora dla „Entertainment Weekly”. 

Cóż, wszystko wskazuje na to, że dziś jesteśmy bardziej świadome i świadomi niektórych zachowań (w tym tych negatywnych). To dobrze. I to nie tylko w kontekście produkcji sprzed lat, które darzymy sentymentem (jak w przypadku filmu „Diabeł ubiera się u Prady”), ale również tych nowych. 

Zobacz także: