Gigi Hadid choć nie ma własnej marki kosmetycznej, jest nie mniejszą pasjonatką makijażu, niż Kylie Jenner, czy Kim Kardashian. Pozycja jednej z najlepiej opłacanych modelek w branży pozwala jej na niekontrolowaną rozrzutność i sprawia, że praktycznie wszystkie możliwe kosmetyczne odkrycia i cuda są w zasięgu jej ręki. Ale mając na podorędziu własną makijażystkę można korzystać także z innego luksusu, a mianowicie, zamiast testować wszystko co wpadnie nam w ręce, zdać się na jej fachową opinię i od razu sięgnąć po to, co najlepsze (a niekoniecznie najdroższe).

ZOBACZ TAKŻE: Miłość Gigi Hadid i Zayna Malika znowu kwitnie. I mamy na to dowód! >>>

I tak Erin Parsons służy radą nie tylko odnośnie konkretnych nowości ulubionych marek Gigi, ale także innych praktycznych kwestii, np. które kosmetyki warte są tego, by w nie zainwestować, a które idealnie sprawdzą się w drogeryjnej wersji. Jeśli chodzi o te ostatnie, Gigi właśnie od Parsons wie, że takim produktem są cienie do powiek - niezależnie od marki ich formuła jest mniej więcej taka sama i w przypadku tych droższych po prostu płacimy za markę, podczas gdy te drogeryjne, jak choćby Maybelline, ani trochę nie ustępują jakością swoim wysokopółkowym konkurentom. Z naszych doświadczeń wynika też, że sprawa ma się podobnie z tuszem do rzęs – tańsze marki, jak choćby Bell Cosmetics mają w swoim portfolio genialne sztuki, które nie są nic gorsze niż ich kultowe droższe odpowiedniki.

Jeśli więc to właśnie na ten kosmetyk odkładałyście, możecie odetchnąć z ulgą i wydać te oszczędności na coś innego, tak żeby zależność ceny do jakości faktycznie miała rację bytu. Do tej grupy kosmetycznych must havów Erin Parsons zalicza m.in. podkład i rozświetlacz jako te, które pokrywają całą twarz albo większe jej partie i poza efektem końcowym muszą zapewnić skórze komfort w ciągu dnia. A wy jakie macie doświadczenia? Na jakie produkty jesteście skłonni wydać fortunę?

ZOBACZ TAKŻE: Gigi Hadid ma anoreksję?! >>>