Koronawirus a zwierzęta domowe: Zamiast eutanazji adopcja!
Kiedy w Polsce rozpoczęła się epidemia koronawirusa, ku naszej rozpaczy zaczęły do nas docierać informacje, że masowo porzucane są zwierzęta domowe. Psy i koty miały trafiać do schronisk ponieważ ludzie obawiali się, że mogą one przenosić chorobę. Mówiło się nawet, że ludzie masowo przyprowadzają je do lecznic weterynaryjnych, chcąc by zostały uśpione! Na szczęście okazuje się, że nie do końca jest to prawda. Oficjalne stanowisko wydali weterynarze.
„Informacje o masowym oddawaniu psów i innych zwierząt towarzyszących do eutanazji z powodu epidemii koronawirusa w Polsce to typowy fake news. Nie zaobserwowaliśmy takiego zjawiska w zakładach leczniczych dla zwierząt. Jednocześnie zapewniamy, że zgodnie z wiedzą Światowej Organizacji Zdrowia i Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt właściciele zwierząt mogą być spokojni – ich podopieczni nie przenoszą koronawirusa” – napisali weterynarze na stronie Krajowej Izby Lekarsko Weterynaryjnej w informacji prasowej. Podkreślając, że nie ma czegoś takiego jak eutanazja na życzenie.
Od rana przeprowadziliśmy rozmowy z kilkudziesięcioma lecznicami dla zwierząt z całej Polski. Wielu właścicieli słyszało o tej plotce, ale nikt nie potwierdził, żeby takie sytuacje miały miejsce. Również hurtownie leków weterynaryjnych nie odnotowały zwiększonego zapotrzebowania na środki używane do eutanazji zwierząt. „Jednocześnie przypominamy, że polskie prawo nie przewiduje przeprowadzenia eutanazji na życzenie. Zwierzę towarzyszące możemy poddać takiemu zabiegowi w ostateczności, gdy jego stan zdrowia jest bardzo zły, prowadzący do cierpienia przy braku możliwości jego wyleczenia lub poprawy komfortu życia. Prawo zezwala też na eutanazję zwierzęcia bardzo agresywnego zagrażającego ludziom. Każdy przypadek lekarz weterynarii rozpatruje indywidualnie” – czytamy. I jesteśmy już o wiele spokojniejsi. Tym bardziej, że dobre wieści zaczęły dopływać zza oceanu. Okazuje się bowiem, że w Nowym Jorku, gdzie także panuje epidemia koronawirusa... w schroniskach zabrakło psów i kotów do adopcji! Skazani na domową kwarantannę ludzie, uświadomili sobie, jak bardzo brakuje im czworonożnego towarzysza. Czekamy na podobne zjawisko w Polsce. Zwłaszcza, że jak wynika z badań, zwierzęta domowe mogą przyczynić się do poprawy naszej odporności. Dlaczego? Choćby dlatego, że obniżają nasz stres (to między innymi dlatego właściciele psów i kotów żyją dłużej). „Uodparniamy się także, bo mamy kontakt z innymi patogenami” – mówi zaprzyjaźniona z nami weterynarz, Katarzyna Kliczkowska-Klarowicz. I podkreśla, by nie obawiać się, że psy czy koty zarażą nas koronawirusem. „Zwierzęta mają własne koronawirusy, takie jak choćby koci wirus, który powoduje kocie zapalenie otrzewnej” – tłumaczy, dodając, że zwierzęce koronawirusy nie są dla ludzi niebezpieczne.
Czy w czasie pandemii koronawirusa można pójść z psem lub kotem do weterynarza i jak wygląda wizyta?
Dowiedzieliśmy się także, jak teraz wygląda wizyta z psem czy kotem u weterynarza. W lecznicach także wprowadzono bowiem szczególne środki ostrożności. Wizyty najczęściej umawiane są telefonicznie na konkretne godziny, by uniknąć tłumów w poczekalni. Co więcej, w wielu lecznicach wizyty odbywać się mogą „bezdotykowo”, czyli bez bezpośredniego kontaktu właściciela zwierzaka i weterynarza. Czworonogi wprowadzane są bowiem przez właścicieli do specjalnego pomieszczenia i stamtąd „przechwytywane” przez lekarzy. Nie musimy się więc obawiać, że przychodząc do lecznicy ze zwierzakiem, sami się zarazimy (zwłaszcza jeśli przestrzegamy obowiązujących zasad dotyczących higieny i zachowania ostrożności). Nie wahajcie się więc, czy pójść ze zwierzakiem do weterynarza w czasie pandemii, i jeśli jest taka potrzeba – idźcie koniecznie. A jeśli nie macie zwierzaka, weźcie przykład z nowojorczyków i adoptujcie jednego. Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach wystarczy do tego aplikacja!
Powstała wyszukiwarka zwierząt do adopcji. Dzięki niej przygarniecie psy i koty z całej Polski >>>