Z początkiem zeszłego roku moja pielęgnacja stała się stu procentach świadoma. Sięgam tylko po kosmetyki o dobrych, naturalnych składach głównie niszowych rodzimych marek. Nie omijam jednak szerokim łukiem drogerii, bo i tam można znaleźć jakościowe produkty. W ramach naszego cyklu Beauty Piątek mam okazję podzielić się z wami hitami mojej codziennej pielęgnacji. Wszystkie świetnie sprawdzają się przy cerze mieszanej, wrażliwej, ze skłonnością do niedoskonałości. Nie jest łatwo znaleźć kosmetyki, które poradzą sobie z takimi wymagania, ale nie jest to niemożliwe. Pamiętajcie, że każda cera – nawet tego samego typu – zachowuje się inaczej po zastosowaniu konkretnego produktu. Możliwe więc, że coś co super działa u mnie, nie sprawdzi się u nas. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej jeden z polecanych przeze mnie kosmetyków zachwyci was tak samo jak mnie.
Wszystkie polecane przeze mnie produkty znajdziecie na naszym Instagramie @glamourpoland w zakładce Beauty Piątek. Jednym z nich jest krem na dzień marki Duetus. Odkryłam go niedawno, dzięki poleceniom internautek z grupy na Facebooku Składy kosmetyków przestaną być niewiadomą (przesiaduję na niej godzinami!). Okazało się, że był akurat w promocyjnej cenie w Rossmannie, więc stwierdziłam, że to tym bardziej świetna okazja, żeby przetestować coś nowego. I trafiłam na prawdziwą perełkę. Znalezienie dobrego kremu do cery mieszanej, który będzie nawilżał, zmatowi i jednocześnie nie zapcha, nie jest łatwe. Miałam już kilka kremów wcześniej i żaden nie spełniał wszystkich tych trzech wymogów. A ten od Duetus radzi sobie z nimi świetnie!
Najlepsze kremy do cery mieszanej i tłustej z Rossmanna, które polecają internautki >>>
Zadowolona efektami kremu na dzień (mam też wersję na noc) Duetus, zdecydowałam się również na serum regulujące tej marki. Zakupiłam go głównie z myślą o niedoskonałościach, jakie pojawiają się na mojej twarzy kiedy zjem coś, czego nie powinnam, dotknę twarz brudnymi rękami albo ma za sobą stresujący dzień. Serum ma w składzie olejek z drzewa herbacianego, którego drogocenne właściwości poznałam już jakiż czas temu. Genialnie rozprawia się z wypryskami i to w jedną noc. Zdarzało się jednak, że sam olejek stosowany bezpośrednio na twarzy wysuszał ją. W przypadku serum Duetus nie ma o tym mowy, ponieważ oprócz olejku zawiera m.in. wyciąg z nagietka czy pantenol, które dbają o regenerację i nawilżenie. Ten produkt to hit i jestem przekonana, że wam również przypadnie do gustu. Jest tylko jeden minus – może odstraszyć was intensywny, siarkowy zapach (to samo w przypadku kremu). Mnie nie przeszkadza w ogóle, wręcz podoba!
Jak już wspomniałam, jestem fanką polskich marek kosmetycznych. Uważam, że mają świetnie produkty, które pozwolą na kompleksową pielęgnację każdej, nawet najbardziej wymagającej cery. Pod tym względem wyróżnia się brand Oio Lab. Więcej możecie o nim przeczytacie TUTAJ. Obecnie stosuję ich serum z witaminą C The Future Is Bright. To właśnie ten produkt zmobilizował mnie do wprowadzenia do swoich pielęgnacyjnych rytuałów witaminy C. Moja skóra sporo przeszła i doprowadzenie jej do takiego stanu jak teraz wymagało nie tylko zmiany nawyków jedzeniowych, ale również odpowiedniego doboru kosmetyków. A skoro nie zapominam o suplementacji witamin od wewnątrz i czuję pozytywne efekty, to dlaczego miałabym to pomijać w kwestii pielęgnacji. Serum Oio Lab wyraźnie odżywia moją cerę i ładnie działa na przebarwienia. Na pewno zostanie ze mną na dłużej.
Do demakijażu stosuję mleczko owsiano-nagietkowe polskiej marki Jardin. Nigdy nie używałam czegoś o tak delikatnej konsystencji, co radziłoby sobie tak dobrze z usunięciem makijażu. Chociaż u mnie nie jest to mocny makeup, bo ograniczający się do podkładu i ewentualnie różu i tuszu do rzęs, wszystko to znika bez żadnego problemu, a skóra pozostaje tak cudownie miła w dotyku, że za każdym razem nie mogę wyjść z podziwu. Mleczko można używać także jako maseczkę. I choć jest mega wydajne, to ja juz kończę drugi słoiczek, bo przyznaję – trochę się uzależniłam!
Last but not least, peeling enztymatyczny od Miya Cosmetics. Tę markę znam najdłużej ze wszystkich, których produkty polecam. Ostatnio w jej ofercie pojawiły się nowości, w tym właśnie peeling, więc od razu zdecydowałam się na test. I ten kosmetyk zdał go na szóstkę. W przypadku mojej mieszanej cery złuszczanie i regulacja sebum to podstawa. Bez tego kolejne kroki nie będą miały sensu. Peeling wykonuję przynajmniej 2 razy w tygodniu, a efekty są natychmiastowe. Koniecznie sprawdźcie, czy u was będzie podobnie i dajcie znać!