Xymena Borowiecka, Glamour.pl: Jak zaczęła się Twoja historia? Dlaczego wybrałaś akurat programowanie?

Weronika Łazarz: Początek mojej historii jest w pewnym sensie dziełem przypadku. Samo programowanie nigdy szczególnie nie pasjonowało. Dopiero w połączeniu z modelowaniem AI stało się moją pasją (Model AI – sztucznej inteligencji – to złożony system, który korzysta z algorytmów uczenia maszynowego do analizowania i interpretowania dużych ilości danych – red.). Sztuczna inteligencja często mylnie kojarzona jest z inteligentnymi robotami rodem z Matrixa. I nic w tym dziwnego, coraz częściej powtarzane hasło: „sztuczne sieci neuronowe” lub właśnie „sztuczna inteligencja” narzuca pewien sposób myślenia. W praktyce, za modelowaniem AI stoi mniej lub bardziej złożona matematyka i to właśnie ona od zawsze była moją mocną stroną. I tak, stojąc przed wyborem kierunku studiów, mając wtedy mnóstwo planów na siebie – interesowała mnie m.in. biotechnologia i psychologia – pragmatycznie postawiłam na kierunek mający wiele wspólnego z matematyką. Ważna była dla mnie również perspektywa dużych możliwości rozwoju i fakt, że zarobki w branży technologicznej są zazwyczaj wysokie, a co za tym idzie – satysfakcjonujące.

Jak wyglądało Twoje zderzenie z „niekobiecą” – z pozoru – informatyką?

W przeciwieństwie do większości kolegów z roku, nie miałam żadnych podstaw programowania. Pierwszy rok był dla mnie bardzo trudny, nie tylko dlatego, że obawiałam się o to, czy zdam konkretne egzaminy. Jestem perfekcjonistką. Zaakceptowanie faktu, że nie jestem w gronie najlepszych było procesem, z którym musiałam się zmierzyć. Z perspektywy czasu myślę, że takie doświadczenia są w życiu potrzebne, a to konkretne dało mi jeszcze większą motywację do pracy nad sobą. I tak, z semestru na semestr, stawałam się coraz lepsza, walcząc już nie o zaliczenie przedmiotu, a o najwyższą średnią ocen wśród studentów. Wtedy właśnie odkryłam obszary informatyki, których nauka sprawiała mi przyjemność i z nieskrywaną ciekawością zaczęłam je zgłębiać.

Miałaś przełomowy moment, który skłonił Cię do wyboru takiej drogi?

Z perspektywy czasu myślę, że właściwie od dziecka ciągnęło mnie do świata technologii. W przeciwieństwie do większości dziewczynek, a potem nastolatek, które marzyły o karierach w show-biznesie, czy modelingu, mnie najbardziej inspirowały przebojowe informatyczki-superbohaterki z filmów akcji, włamujące się do tajnych systemów. Podziwiałam kobiety, które w ostatnim stuleciu opracowywały technologie, będące podstawą rozwoju dzisiejszych systemów informatycznych.

Rzeczywiście wciąż niewiele kobiet decyduje się pójść tą drogą, ale głęboko wierzę, że powodem nie jest strach albo niezdolność do nauki przedmiotów ścisłych, tylko to, że nasza kobiecość popycha nas w stronę pracy z ludźmi i jesteśmy w tym znakomite.

Wybierając taką ścieżkę zawodową nie kierowałam się tym, co jest typowe dla mojej płci, a co nie. Szczerze mówiąc nawet nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać, pomimo głosów z różnych stron, że będę nieszczęśliwa spędzając połowę dnia z komputerem. Natomiast jeśli miałabym wskazać jeden przełomowy moment, który skłonił mnie do wyboru takiej drogi, to było to podpisanie mojej pierwszej umowy o pracę. Trafiłam do firmy z sektora IT i choć początkowo nie wiązałam z nią dużych nadziei, to wszystko potoczyło się inaczej niż przypuszczałam. Po miesiącu byłam już pełnoetatową pracowniczką. Ja i szefowa zespołu byłyśmy wtedy jedynymi kobietami w firmie. Być może właśnie ten „kobiecy pierwiastek” pomógł jej zauważyć, że bardziej niż programowanie stron internetowych interesuje mnie sztuczna inteligencja i po krótkim czasie z jej inicjatywy trafiłam pod skrzydła Pana Doktora, który w tej samej firmie projektował rozwiązania AI. Bardzo szybko zrozumiałam, że to jest TO i zaczęłam w tą stronę kierować swoją karierę zawodową i naukową.

Zobacz także:

Teraz naprawdę się spełniasz, ale na pewno bywałaś / bywasz zdemotywowana.

Oczywiście, że bywam zdemotywowana. Nawet teraz zdarza mi się czuć brak motywacji. W mojej pracy bardzo częstym rozczarowaniem a jednocześnie poważnym wyzwaniem są projekty, które nie mają nic wspólnego ze stanowiskiem pracy, na które aplikowaliśmy. Czasami dają pole do rozwoju swoich kompetencji, a czasami są po prostu nieprzyjemnym obowiązkiem. W sukcesy w branży IT, podobnie zresztą jak w innych obszarach, są okupione irytacją, brakiem wiary w siebie, a nawet łzami. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że tutaj takie uczucia mogą pojawiać się częściej, szczególnie wśród osób, które tak, jak ja specjalizują się w uczeniu maszynowym, gdzie znane, sprawdzone, a przede wszystkim powielane metody rozwiązywania problemów nie wystarczają. Programista musi być w pewnym stopniu artystą – kreować nowe metody analizy danych bez pewności, że przyniosą oczekiwane rezultaty.

Podobnie wygląda kwestia prowadzenia badań naukowych, które bardzo często mają charakter eksperymentalny. Dobrym przykładem jest sytuacja, w której stawiamy pewną tezę, którą chcemy udowodnić i opublikować wnioski w konkretnym terminie. Poświęcamy temu mnóstwo czasu i pracy, a w rezultacie okazuje się, że teza była niepoprawna. Dodajmy do tego fakt, że naukowiec jest zobowiązany do publikowania badań, żeby otrzymać stopień naukowy. Niepowodzenie tego typu może być nie tyle demotywujące, co wręcz deprecjonujące. Takie i inne porażki są naturalne w każdej pracy i najważniejsze jest to, by nie dać im się zdominować. Im więcej ich przetrwamy, tym szybciej będziemy wyciągać wnioski z kolejnych lub zaakceptować to, na co już nie mamy wpływu. Eksperci Agile bardzo często posługują się stwierdzeniem, że „nie ma przeszkód, tylko wyzwania” i choć może to brzmieć banalnie w momencie kiedy na naszej drodze staje przeszkoda, to satysfakcja z takich „opłakanych” sukcesów jest ogromna i warta swojej ceny.

Dyskrymacja w IT to mit? „Mam wrażenie, że w takich środowiskach mężczyźni są w stosunku do nas bardziej empatyczni”

Czy na Twojej drodze pojawiały / pojawiają się specyficzne wyzwania związane z byciem jedyną kobietą w swoim zespole lub projekcie?

Myślę, że z powodu bycia jedyną kobietą w zespole otrzymywałam i nadal otrzymuję więcej zadań wymagających umiejętności miękkich. To m.in. kontakt z klientem, czy opracowywanie dokumentów i prezentacji. Gdybym była na ich rzecz odsuwana od zadań bardziej technicznych, to być może taka dynamika pracy by mi przeszkadzała, ale od czasu do czasu lubię oderwać się od programowania. Jeśli miałabym wskazać sytuacje, które dla mnie osobiście były wyzwaniem, to na pewno oswojenie się ze sposobem, w jaki komunikują się (szczególnie młodzi) mężczyźni kiedy w pobliżu nie ma kobiet – jakie tematy poruszają, w jaki sposób żartują. Musiałam przekonać się, że dystans do siebie jest kluczowy. W „środkowisku IT” nie ma miejsca na przeciągające się konflikty, a na pewno nie eskalują one do poziomu niechęci do siebie nawzajem. Sporym wyzwaniem było dla mnie również wpasowanie się w taki sposób pracy i przekonanie mężczyzn, że mogą zachowywać się przy mnie swobodnie, a ze swojej strony będę sygnalizować, jeśli poczuję się urażona.

Miałaś okazję zmierzyć się z sytuacjami, w których Twoje pomysły, sugestie zostały zlekceważone tylko dlatego, że jesteś kobietą?

Myślę, że zaczynając pracę w jakiejkolwiek branży, musimy liczyć się z tym, że nasze sugestie zostaną zlekceważone przez bardziej doświadczonych pracowników czy przełożonych. Zwykle możliwych powodów jest wiele, niekoniecznie są związane z płcią, czy stażem pracy, chociaż ta druga kwestia dosyć często wpływa na postrzeganie nas jako pracowników. Oczywiście, takie sytuacje spotykały też mnie, ale zwykle nie łączyłam ich z faktem, że jestem kobietą. Chyba tylko raz przeszło mi przez myśl, że zostałam oceniona jako mniej kompetentna ze względu na płeć, jednocześnie wierzyłam mocno, że jestem w stanie lepiej poradzić sobie z problemem, niż większość mężczyzn w zespole. To były początki mojej kariery zawodowej, byłam otoczona ludźmi z dużo większą wiedzą od mojej. Przez długi czas obawiałam się popełnienia błędu, więc każdy pomysł analizowałam dokładnie wiele razy, zanim przedstawiłam go bardziej wykwalifikowanym współpracownikom. Często zanim byłam pewna swoich racji, problem stawał się nieaktualny. Nie chcę generalizować, ale obserwując w środowisku zawodowym kobiety i mężczyzn mam wrażenie, że jesteśmy bardziej podatne na takie obawy – czasami boimy się przedstawiać i udowadniać swoje racje bojąc, że zostaniemy zlekceważone albo popełnimy błąd. Nad tym trzeba pracować, często właśnie przez odważne narażanie się na krytykę, a przy okazji warto wręcz wbić sobie do głowy, że mamy prawo popełniać błędy, szczególnie kiedy dopiero się czegoś uczymy.

Czy kiedykolwiek odczułaś, że ze względu na płeć zostałaś surowiej oceniona?

Wręcz przeciwnie, czasami czuję, że to właśnie ze względu na płeć mam przewagę.

W szczególności dały mi to odczuć studia informatyczne, gdzie również dysproporcja kobiet i mężczyzn była bardzo wysoka. Jeśli dobrze pamiętam studia rozpoczęło pięć kobiet i ponad stu mężczyzn. Koledzy z roku chętnie mi pomagali nadrabiać zaległości, może czasami chętniej niż sobie nawzajem. Wykładowcy starali się traktować nas równo, ale zdarzało się, że jeśli ktoś miał nieco łatwiej, to właśnie ja. Mam wrażenie, że w takich środowiskach mężczyźni są w stosunku do nas bardziej empatyczni. Natomiast ja byłam i jestem świadoma rywalizacji z mężczyznami i w ogóle mi to nie przeszkadza. Chcę konkurować na równi. Nigdy nie byłam zwolenniczką odmiennego traktowania jakiejkolwiek grupy społecznej. Pomijając predyspozycje, wszyscy mamy takie same możliwości uczenia się, czy logicznego myślenia bez względu na płeć.

archiwum prywatne

Czujesz, że praca z mężczyznami w jakiś sposób Cię zmieniła?

Wieloletnia praca w zmaskulinizowanym środowisku wpłynęła poniekąd na mój sposób bycia. Z mojej perspektywy w pewnym sensie odbiera odrobinę kobiecości. Po wielu latach pracy z mężczyznami bardzo dobrze odnajduję się wśród nich, natomiast niejako „odbiło się” to na moich relacjach z innymi kobietami. Myślę, że nie jestem odosobnionym przypadkiem. Jednocześnie myślę, że dzięki temu my, kobiety uczymy się odważnie wyrażać swoje zdanie, podejmować ryzyko, szybciej dystansować się od porażek (w tym mężczyźni są mistrzami), a są to cechy dobrych liderów. No i oczywiście nie tylko my musimy się dostosować do pracy w takim zespole, ale również zespół nabiera bardziej „ludzkiego charakteru” przyjmując do siebie kobiety, których domeną jest otwartość na świat zewnętrzny i empatia, nie umniejszając również solidnym kwalifikacjom zawodowym.

Zauważasz, że środowisko IT staje się bardziej inkluzywne? Jakie zmiany zaobserwowałaś w ciągu 5 lat kariery naukowej i zawodowej?

Obserwuję jak cały świat zmierza w kierunku równowagi kulturowej, religijnej, społecznej. Z naszej różnorodności wynikają odmienne przekonania, do których mamy prawo, ale bez względu na nie musimy szanować siebie nawzajem, a w pracy efektywnie współpracować i rzeczywiście ludzie są coraz bardziej tego świadomi. Skoro jesteśmy w temacie kobiet w IT, to chciałabym szczególnie zaakcentować postęp w równości płciowej w branży IT, bo on jest tutaj najbardziej
odczuwalny.

Coraz więcej kobiet chce być informatyczkami. Pięć lat temu zaczynałam od pracy w zespołach całkowicie męskich, a w tym momencie dysproporcja płci w moim zespole jest prawie zerowa.

Pozytywnym skutkiem takiej zmiany jest to, że w zespołach na pierwszy plan wybijają się najlepsi specjaliści, bez względu na płeć. Departamenty informatyczne przestają kojarzyć się z piwnicami zamkniętymi na świat zewnętrzny – stają jednymi z najbardziej prestiżowych, przyciągających uwagę HUB-ów. Hasło „informatyk”/ „informatyczka” nabiera zupełnie innego znaczenia – brzmi jak profesja, którą można się chwalić. Tę dobrą zmianę obserwuję również na swojej uczelni, gdzie wciąż przybywa chętnych na kierunki informatyczne, a wśród kandydatów i kandydatek jest coraz więcej kobiet.

Czy odczuwasz specyficzną dynamikę pracy z mężczyznami w porównaniu do pracy z kobietami w branży IT?

Odnoszę wrażenie, że mężczyźni są mniej podatni na stres. Dużo spokojniej i swobodniej podchodzą do realizowania projektów, mniej przejmują się wyznaczonymi terminami. Chętniej wychodzą poza ramy zleconych zadań i próbują nowych rzeczy. Również chętniej zostają po godzinach, choć to prawdopodobnie dlatego, że kobiety często nie mogą sobie na to pozwolić ze względu na swój drugi, najpiękniejszy etat – opiekę nad rodziną. Zadałam kiedyś to samo pytanie swojemu partnerowi życiowemu, który również jest związany z branżą IT, ale pracuje w środowisku zróżnicowanym pod względem płci. Usłyszałam, że kobiety są dużo bardziej skrupulatne i zorganizowane, nie uznają półśrodków, są perfekcjonistkami. Nasze opinie na ten temat są spójne – kobiety i mężczyźni uzupełniają się nawzajem, w życiu i w pracy.

Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że bardziej efektywnie kobiecie współpracuje się właśnie z mężczyznami?

To zależy od wielu czynników. W sektorze IT umiejętność pracy w zespole jest niezwykle ważna i myślę, że wszyscy z branży się ze mną zgodzą, że projekty realizowane wspólnie są zwykle lepszej jakości, ponieważ programując w większym zespole, sprawdzamy siebie nawzajem, wskazujemy poprawki do kodu, bo każdy z członków zespołu ma trochę inne doświadczenie i umiejętności i coś dobrego wnosi do projektu. Natomiast wracając do pytania, to nie zgodzę się z ze stwierdzeniem, że bardziej efektywnie kobiecie współpracuje się właśnie z mężczyznami.

W mojej karierze zawodowej miałam styczność z kobietami, z którymi doskonale mi się współpracowało. Wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że bywały w pracy zespołowej lepsze niż mężczyźni – chętniej rozmawiały o pomysłach i umiały prosić o wsparcie.

W kwestiach zarządzania również niczym nie odstają od płci przeciwnej. Również o kobietach naukowczyniach mogę powiedzieć wiele dobrego  dosłownie zarażają pasją i bardzo angażują się w wykształcenie przyszłych specjalistów.

Jednocześnie muszę przyznać, że w swojej karierze zawodowej najwięcej nauczyłam się od męskich współpracowników i to również im po części zawdzięczam swoje sukcesy zawodowe. Życzę każdej kobiecie, która postawi na pracę w IT, żeby trafiła na takich świetnych facetów, jak ja. 

Dziewczyny, nie bójcie się IT! „Myślcie o sobie jako o świetnych specjalistkach w swojej dziedzinie i nie bójcie się konkurować z mężczyznami”

Jakie umiejętności, cechy osobiste uważasz za kluczowe dla osiągnięcia sukcesu w branży IT?

W IT obecnie pracować może praktycznie każdy. Rozwój narzędzi low-code jest tak dynamiczny, że nie musimy programować, by móc wspótworzyć oprogramowanie. A zatem „wejść” do branży można stosunkowo łatwo, ale żeby zostać dobrym informatykiem/informatyczką, to przede wszystkim trzeba lubić wykonywać tę pracę. Chcąc odnieść duży sukces w branży IT musimy pamiętać, że trzeba stale się doszkalać i poszukiwać projektów angażujących najnowsze technologie na rynku, poświęcając na to również część swojego czasu wolnego. To przy braku pasji do zawodu może być bardzo męczące, wręcz demotywujące. Mając motywację i radość z programowania warto natomiast zainwestować w rozwój swoich kompetencji miękkich takich, jak: cierpliwość i otwartość, które przydają się podczas współpracy z klientami, odwaga, pomysłowość, skupienie oraz zdolność do pracy w zespołach (często międzynarodowych). Ważna jest również dociekliwość, bo ta praca wymaga od nas poszukiwania nowych, lepszych rozwiązań.

Jakie swoje cechy uważasz za te najcenniejsze?

Trudno siebie samą ocenić, tak naprawdę powinnaś zapytać o to moich współpracowników (śmiech). Na pewno lubię to, co robię i nauka w czasie wolnym nie powoduje u mnie dyskomfortu. Jestem osobą upartą – zdarza mi się zostać w pracy dłużej, żeby dokończyć zadanie nawet, jeśli nikt tego ode mnie nie oczekuje. Jeśli coś naprawdę mnie interesuje, czuję potrzebę doprowadzenia tego do końca. Przez lata pracy w IT nauczyłam się sygnalizować, kiedy coś mi nie pasuje, nie zostawiać tego bez echa i proponować własne rozwiązania problemów. Dzięki temu moja praca jest przyjemniejsza, zajmuję się tym, co jest dla mnie ciekawe, w czym widzę sens i ograniczam ryzyko wypalenia zawodowego. Mam też jedną moc specjalną – nie boję się zmian – jeśli praca mi nie odpowiada, nie staram się na siłę uczynić jej przyjemną, tylko szukam firmy, która bardziej odpowiada moim oczekiwaniom. Stosunkowo częsta zmiana pracy w branży IT jest czymś pozytywnym, bo każda firma wykorzystuje trochę inne technologie, nawet, jeśli zajmuje się podobną tematyką. Dzięki temu rozwijamy swój zakres kompetencji i stajemy się atrakcyjniejsi na rynku pracy.

Łączysz karierę zawodową z naukową. Które projekty / inicjatywy są dla Ciebie najważniejsze, a które najbardziej satysfakcjonujące i dlaczego?

Na takim etapie rozwoju informatyki trudno jest opracować coś nowego, co zrewolucjonizuje świat, dlatego praca naukowca jest bardzo trudna i często niedoceniana. Zwykle nasze badania „kręcą się” wokół bardzo niszowych tematów, które stanowią wycinek większej całości. Na co dzień często słyszymy o kolejnych, nowoczesnych technologiach. Większość z nas wie, w która firma za nimi stoi i jakie wielkie nazwiska są z nimi powiązane, ale niewiele osób ma świadomość, że wykorzystano wiedzę, która pod kątem teoretycznym została opracowana właśnie przez naukowców – matematyków, informatyków, fizyków. Realizując projekty IT w naszych firmach również budujemy oprogramowanie, korzystając z metod wypracowanych przez naukowców. Zawsze, kiedy otrzymuję informację, że moje badania zostaną opublikowane, to czuję ogromną radość i ulgę, że praca przez długie miesiące opłaciła się, ale dosyć szybko o tym fakcie zapominam, ponieważ wpadam w wir kolejnych badań.

Inaczej wygląda kwestia z projektów zawodowych. Czasami potrafią „ciągnąć się” bardzo długo, ale efekty są widoczne niemal na każdym etapie budowania takiego projektu. A kiedy już doprowadzimy go do finału, to wiemy, że jest wykorzystywany i na jak dużą skalę. Dlatego, z jednej strony, jako naukowiec mam satysfakcję z tego, że moje odkrycia znajdą zastosowanie, i to nie w pojedynczym projekcie, ale przyczynią się do rozwoju całej branży IT. Zaś z drugiej, efekt tej pracy nie jest dla mnie tak widoczny jak projekt, który doprowadziłam do końca w swojej firmie. Reasumując, najważniejsze są dla mnie projekty naukowe, ale te zawodowe są bardziej satysfakcjonujące.

Co sprawiało / sprawia, że wciąż to lubisz i wiesz, że chcesz osiągać kolejne cele zawodowe i naukowe?

Nie da się ukryć, że w tej branży dużym motywatorem są cele finansowe, a każde nowe doświadczenie zawodowe albo tytuł naukowy zbliżają do ich osiągnięcia. Oczywiście, to tylko jeden z wielu powodów i z pewnością nie jest tym najważniejszym. Ogromnym profitem mojego zawodu jest obcowanie na co dzień z najnowszymi technologiami. Często wartymi tyle, że będąc spoza IT nie moglibyśmy się nimi „pobawić”. A ponieważ tworzymy oprogramowanie i mamy wiedzę niskopoziomową, rozumiemy cyfrowy świat, który nas otacza. Coraz więcej ludzi, również spoza branży, chce i stara się go rozumieć, ale to my mamy naturalną przewagę. Z kolei dużą motywacją do pracy naukowca jest możliwość prezentowania rezultatów swoich badań na arenie międzynarodowej, spotkania z inspirującymi ludźmi, dzielenie się doświadczeniami, a przy okazji możliwość podróżowania po świecie na sympozja i konferencje naukowe, gdzie bardzo często mamy również czas na poznawanie kultury, zwiedzanie okolicy i smakowanie lokalnych potraw. Dla mnie potrzeba rozwoju wynika też po części z charakteru. Jestem osobą, która jak coś zaczyna, to musi dokończyć, nawet jeśli momentami jest to dla mnie uciążliwe. Lubię udowadniać ludziom w moim otoczeniu, ale przede wszystkim sobie, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.

Potrafisz żyć bez technologii? Umiesz się naprawdę się „wyłączyć”? Jak dbasz o równowagę pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym?

Chciałabym powiedzieć, że doskonale radzę sobie z work-life-balance, ale często jest to bardzo trudne, właśnie ze względu na łączenie pracy zawodowej z karierą naukową. Niestety należę do osób, które najefektywniej pracują pod presją czasu, więc zdarza mi się zostawiać obowiązki „na później”, czego skutkiem jest spędzanie przed komputerem czasami nawet kilkunastu godzin dziennie. Jest to mój słaby punkt, nad którym staram się pracować. Zwykle tak dysponuję czasem, żeby weekendy były dla rodziny i przyjaciół. Mieszkam na południu Polski, więc oczywistym kierunkiem do aktywnego spędzania czasu są góry. Na szlaku jesteśmy ze znajomymi (również informatykami) dosyć często. Długie wędrówki, momentami bez zasięgu, czy dostępu do internetu, dają naprawdę dużo pozytywnej energii na cały tydzień. W okresie urlopowym podróżujemy również po świecie, zwykle aktywnie, dużo zwiedzając, rzadziej odpoczywając na plaży. Urlop jest dla mnie okresem wolnym od telefonów służbowych i przeglądania maili. Oczywiście nawet na wakacjach często towarzyszy mi telefon, rzadziej laptop. Potrzeba całodobowego dostępu do mediów stała się chorobą cywilizacyjną i dotyczy większości z nas, a jeśli poszerzymy pojęcie technologii o wszystkie narzędzia elektroniczne, mniej lub bardziej inteligentne to myślę, że śmiało możemy powiedzieć, że nikt z nas nie jest w stanie obyć się już bez technologii.

W którym kierunku chcesz się rozwijać? Co sprawi, że poczujesz się spełniona w swoim zawodzie i spełniona jako człowiek?

Moim głównym celem na ten moment jest obrona pracy doktorskiej. Kolejne cele naukowe będę stawiać sobie już na bieżąco. Na pewno będą wśród nich publikacje badań w jeszcze bardziej prestiżowych czasopismach naukowych. Na razie nie jestem przekonana o kontynuowaniu kariery naukowej po doktoracie, ale na pewno będę propagować naukę. Jeśli nie na uniwersytecie, to w inny sposób. Bardzo dużą przyjemność sprawia mi uczenie studentów. Teraz chciałabym się bardziej skupić na rozwijaniu swoich umiejętności praktycznych i współtworzyć projekty, które są dla mnie ciekawe i nowatorskie, a jednocześnie wnoszą coś dobrego do naszego świata.

Co powiedziałabyś sobie kilka lat temu, dokładnie wtedy, kiedy dostałaś pierwszą pracę w IT? Jakie rady miałabyś dla tamtej Weroniki i jakie masz dla innych kobiet, które marzą o karierze podobnej do Twojej?

Powiedziałabym tamtej Weronice żeby trochę sobie odpuściła i przestała ciągle krytykować samą siebie. Zawsze byłam podatna na krytykę ekspertów w swoich zespołach projektowych. Teraz, kiedy sama jestem ekspertem, staram się być bardziej wyrozumiała dla siebie i dla innych.

Koleżankom, które planują karierę w branży IT powiedziałabym, żeby nigdy nie definiowały siebie jako „kobietę w IT”, bo stąd jest krótka droga do stwierdzenia, że „jestem słabszym informatykiem, bo jestem kobietą”. Zamiast tego myślcie o sobie jako o świetnych specjalistkach w swojej dziedzinie i nie bójcie się konkurować z mężczyznami.

Praca w tej branży postawi przed wami wiele wyzwań, ale jeśli pozwolicie jej dać się wciągnąć, to okaże się ogromnie ciekawa i satysfakcjonująca. Cytując Katherine Johnson: „Kobiety są w stanie zrobić wszystko to, do czego są zdolni mężczyźni, czasami z większą wyobraźnią”.