Notowania denimu wzrosły, kiedy spopularyzowała się moda na normcore. Fashioniści z całego świata zaczęli porzucać pragnienie, by się wyróżnić. Obowiązującym uniformem stały się klasyczne dżinsowe fasony. Były najbardziej uniwersalne. Chodziło o to, żeby wyglądać dokładnie tak, jak wszyscy. Taki nowy snobizm. Problem w tym, że młodzi normalsi wkrótce się zorientowali, że może i chcą wyglądać tak jak wszyscy, ale „trochę lepiej”. Zainspirowani potrzebami hipsterów nowej generacji, streetwearowi projektanci masowo zaczęli sięgać po denim. Szybko okazało się, że daje on większe możliwości od szykownych tkanin, a w dodatku ma walory praktyczne. Jest wytrzymały, tani i łatwy w obróbce. Zwłaszcza ten oryginalny, z którego kolekcje w latach 80. szyli Guess, Levi’s czy Calvin Klein. Sztywny, z wyraźnym splotem, przeszywany i farbowany natryskowo (tak by na lewej stronie pozostał jaśniejszy). Taki, który dobrze się przeciera, patynuje i troczy. A przede wszystkim taki, który dobrze udaje, że wcale nie jest nowy.
ZRÓB TO SAM
W czasach, gdy życie trendu skróciło się do (w najlepszym razie) kilku tygodni, denim stał się jedną z niewielu stałych. I wciąż robi się na nim niezły interes. Piny, naszywki, kolorowe taśmy, flamastry i farby do tkanin znajdziesz dziś w dziale z akcesoriami niemal każdej z dużych odzieżowych marek. Zestawy do personalizacji znikają z półek równie szybko jak dżinsowe fasony. Bo skoro sieciówki nie mogą ci sprzedać tego, co obecnie najbardziej pożądane, podsuwają ci narzędzia potrzebne do tego, żebyś sama sobie to stworzyła. Zapewnią ci także niezbędne inspiracje. Znajdziesz je nie tylko w internecie pod hasłem „denim diy” (ok. 23 mln wyników!), ale też dosłownie na wieszaku obok. W Urban Outfitters i Forever 21 pełno jest dżinsów oblanych wybielaczem, w Topshopie i Abercrombie & Fitch – spodni z obciętymi nogawkami obszytymi kolorową taśmą z chwostami, w Zarze i Pinko – koszul z troczącymi się falbankami z denimu, w H&M i American Eagle Outfitters – wystrzępionych na nogawkach szortów z doodlami wyglądającymi jak narysowane długopisem. Bo dziś personalizowany look, jeśli nie potrafisz go zrobić, możesz po prostu kupić. Gotowy.
HITY WYBIEGÓW
Z półek znikają też oversize’owe, szerokie w ramionach katany i zszyte z kilku, nie do końca pasujących do siebie, kawałków tkaniny dżinsowe kurtki jak od Balenciagi. W trendach rządzą też denimowe parki i płaszcze lansowane przez Diora, Stellę McCartney i Balmain – marmurkowe lub chociaż lekko odbarwione i przetarte na krawędziach, jak po kilku praniach. Nosi się je rozpięte i opuszczone na ramionach (jak zimą puchówkę), dokładnie tak, jak Kelly Harrington – projektantka H&M i autorka jednego z najbardziej inspirujących instagramowych profili poświęconych dżinsowi. Na @kellouhar publikuje najciekawsze uszyte z denimu projekty popularnych europejskich brandów i niszowych japońskich marek. Znajdziesz tam pomysły na to, jak fasony łączyć i przerabiać. Sama Kelly jest w tym mistrzynią, jej szafa składa się niemal wyłącznie z dżinsowych rzeczy. Jest wierną fanką trendu na mocno i nieregularnie wystrzępione nogawki i zdekonstruowane rękawy. Modele, które wcześniej dostępne były tylko w butikach Marques’Almeida czy Fyodora Golana, dziś kupisz w sklepach o bardziej przystępnych cenach. Wiedzą to doskonale blogerki Aimee Song, Evangelie Smyrniotaki czy Negin Mirsalehi, które oprócz superdrogich modeli od Vetements wybierają też produkty tańszych marek. Im więcej denimu, tym lepiej. W tym sezonie gwiazdy mody ulicznej swoimi stylizacjami udowadniają, że dobre dżinsowe fasony nie tylko ułatwią ci życie (bo do wszystkiego pasują), ale też zrobią look, jakiego w tym sezonie potrzebujesz: nonszalancki, wyjątkowy i superwygodny.
Komentarze