Helena Bonham Carter to jedna z tych gwiazd, którą ciężko zobaczyć w tradycyjnej komedii romantycznej. Popularna brytyjska aktorka najczęściej angażuje się w produkcje kostiumowe, w których jest nie do poznania. Kojarzymy ją z roli Bellatrix Lestrange w serii filmów o Harrym Potterze, Czerwonej Królowej w „Alicji w Krainie Czarów” czy Elżbiety matki-królowej w „Jak zostać królem”. Nagrodzony czterema Oscarami film o królu Jerzym VI nie był jednak jedyną produkcją o brytyjskiej rodzinie królewskiej, w której zagrała Helena Bonham Carter.

Helena Bonham Carter o pracy nad rolą księżniczki Małgorzaty

56-letnia aktorka wcieliła się także w rolę księżniczki Małgorzaty w dwóch sezonach głośnego serialu Netfliksa o tytule „The Crown”. Nie miała łatwego zadania – w pierwszych dwóch sezonach kreowana przez Vanessę Kirby siostra królowej została świetnie przyjęta. Widzowie i widzki na całym świecie obawiali się zmiany całej obsady, uważając, że starsi aktorzy mogą nie podołać ich oczekiwaniom. Na szczęście nie bez powodu Helena Bonham Carter nazywana jest jedną z najzdolniejszych aktorek swojego pokolenia. Bezbłędnie rozpracowała manieryzm, zachowanie i sposób bycia Małgorzaty, fenomenalnie oddając na ekranie jej lekkość ducha i poczucie wyższości.

Przy kreowaniu tej postaci niezwykle istotna była praca nad ciałem. Miała kontrolę wyłącznie nad swoim wizerunkiem i obsesyjnie o niego dbała. Poruszała się mało, była stateczna. Nie mówiła, kiedy nie musiała. Miało to związek z poczuciem uprzywilejowania, przynależności do wysokiej klasy. Ale jednocześnie miała oczy dookoła głowy, ciągle obserwowała. Gdyby była zwierzęciem, byłaby drapieżnym ptakiem – mówiła aktorka w 2020 roku.

Helena Bonham Carter o „The Crown”: „Nie uważam, że powinni to kontynuować”

Czwarty, ostatni sezon „The Crown” z udziałem Heleny Bonham Carter pojawił się na Netfliksie 15 listopada 2020 roku. Kolejny, piąty sezon miał premierę dopiero dwa lata później i trzeba przyznać, że nie spotkał się z tak ogromnym entuzjazmem, jak poprzednie serie. Dlaczego? Przecież każde kolejne odcinki coraz bardziej zbliżają nas do teraźniejszości. Najnowszy sezon śledzi losy członków rodziny królewskiej z czasów najbliższych teraźniejszości, końcówki lat 90. i wczesnych 2000. Mowa tu o rozwodzie księżnej Diany i księcia Karola, śmierci królowej ludzkich serc, rozstaniu księżniczki Anny i Marka Philipsa czy księcia Andrzeja i Sarah Ferguson.

Zdaniem Heleny Bonham Carter to właśnie wkraczanie na granice spraw bieżących przyczyniło się do mniejszego zainteresowania popularnym dotychczas serialem. 

Powinnam być ostrożna, ale nie uważam, że powinni to [„The Crown” – red.] kontynuować. Zagrałam w tej produkcji i uważam, że odcinki z moim udziałem były wspaniałe, ale teraz to coś zupełnie innego. Serial zaczął się jak dramat historyczny, a teraz zderzył się już z rzeczywistością. Decyzja należy jednak oczywiście do producentów i twórców – powiedziała w rozmowie z „The Guardian”.

Bez wątpienia opinia publiczna może być już zmęczona rodziną królewską na pierwszych stronach gazet. Przypomnijmy, że w grudniu ukazał się serial  dokumentalny „Harry & Meghan”, który szczegółowo opowiedział historię miłości młodszego syna Diany i amerykańskiej aktorki, walki z instytucją oraz kulisy decyzji o definitywnym opuszczeniu Wielkiej Brytanii. W styczniu natomiast na sklepowe półki trafiła autobiografia Harry'ego, która wywołała w mediach niemałe zamieszanie. Czy to oznacza, że kolejny, szósty sezon „The Crown” okaże się totalną klapą? Pozostaje nam jedynie czekać, jednak nie da się ukryć, że zainteresowanie najsławniejszą rodziną na wyspach powoli spada.