Jann został jedną z gwiazd okładki kwietniowego wydania GLAMOUR. Przy okazji udzielił wywiadu, w którym opowiedział o wpływie popularności na niego i jego życie, samokrytyce, a także o ogromnej presji, jaką odczuwa. Poniżej prezentujemy fragment rozmowy ze znanym artystą. 

Jann w wywiadzie dla GLAMOUR

Asia Twaróg: Nie masz teraz za dużo czasu wolnego. Za Tobą solowe koncerty w Europie i start trasy Madison Beer, którą supportujesz.

Jann: Czuję, jakbym oglądał świat zza szyby i został nagle do niego wypuszczony. Znam statystyki, wiem, że ludzie słuchają mnie na całym świecie, ale dopiero kiedy wychodziłem na scenę, uświadamiałem sobie, że to są prawdziwi ludzie, że to naprawdę się dzieje. Z drugiej strony trasa Madison jest zupełnie innym doświadczeniem. Na tych koncertach publiczność często nie wie, kim jestem. Fakt, że mogę pokazać swoją muzykę zupełnie nowym ludziom, jest superekscytujący.

Czy popularność ma tylko jasne strony?

Zauważyłem, że problem relacji parasocjalnych jest ogromny. Niektórzy myślą, że skoro jestem popularny, to mogą powiedzieć wszystko, oczekiwać wszystkiego. Oczywiście każdy ma prawo do swojej opinii. Problem zaczyna się w momencie, gdy ktoś uważa, że ja muszę ją przyjąć, i frustruje się, kiedy tego nie robię. To bardzo niezdrowe. Dlatego doceniam, kiedy ludzie rozumieją mnie i wspierają jako artystę.

Jann: „Czuję dużą presję i boję się, że przygniecie mnie w pewnym momencie”

Zdarza Ci się myśleć o tym, jak wyglądałaby Twoja idealna przyszłość?

Nawet niedawno o tym myślałem (śmiech). Staram się nie projektować swojej przyszłości, bo nie chciałbym się rozczarować. Oczywiście mam różne wizje, np. dotyczące Grammy – jak prawdopodobnie każdy artysta. Jednak wolę trzymać się tego, co tu i teraz. Tworzę muzykę, gram koncerty i na bieżąco rozważam, czy podążam właściwą ścieżką. Chciałbym, by trwało to jak najdłużej.

Zobacz także:

Jest coś, czego boisz się w kontekście przyszłości?

Czuję dużą presję i boję się, że przygniecie mnie w pewnym momencie. Mam syndrom oszusta. Chciałbym, by uważano mnie za poważnego artystę, a czasem nawet sam siebie nie traktuję w ten sposób. Boję się, że kiedyś poddam się takiemu myśleniu, że mnie to zablokuje i nie będę w stanie odkrywać nowych dźwięków, obszarów w muzyce.

Jann: „Boję się, że samokrytyka mnie dojedzie” 

Słyszałam, że jesteś bardzo krytyczny wobec siebie i swojej twórczości.

To prawda, jestem. Boję się, że samokrytyka mnie dojedzie.

A potrafisz siebie doceniać?

Różnie z tym bywa. Jak słucham swoich utworów, z perspektywy czasu myślę, że są całkiem OK. Natomiast w procesie tworzenia jestem dla siebie wyjątkowo surowy, to mnie blokuje. Najgorzej jest w momencie, w którym siadam przed pustą kartką. Mam problem z pewnością siebie i docenieniem tego, co robię. Cały czas siebie kwestionuję. Pytam innych o zdanie, proszę o opinię. A jednocześnie czuję, że sam powinienem znać odpowiedzi na te pytania. Co ciekawe, na początku kariery o wiele bardziej wierzyłem w siebie. Ale coraz bardziej uginam się pod ciężarem wszystkich oczekiwań.

Pracujesz nad tym, żeby być dla siebie mniej surowym?

Tak, terapia bardzo mi pomaga. Nawet to, że raz w tygodniu robię sobie takie podsumowanie w głowie i zderzam wszystkie wątpliwości z osobą, która rozumie emocje i wie, jak z nimi pracować, naprawdę dużo mi daje.

--

Wywiad z Jannem ukazał się w kwietniowym numerze GLAMOUR (w sprzedaży od 21 marca 2024).