Kiedy zadecydowała Pani, że będzie pisać?
Moi rodzice byli poetami, w domu nie było wspólnego stołu, za to pod każdą ścianą stały regały z książkami. Wychodzi na to, że żywiliśmy się literaturą… Czy można więc mówić o jakiejś świadomej decyzji? Pisanie (i czytanie) jest dla mnie naturalne i konieczne, jak oddychanie.

Jakie są Pani rytuały związane z pisaniem?
Piję rano kawę i… już. Nie zasiadam nawet do biurka, siedzę z laptopem oparta o poduszki na zaścielonym łóżku. Lubię pięknie wydane zeszyty, w których notuję. Kiedyś, w siermiężnych czasach, sama robiłam kolorowe okładki. I lubię grubo piszące długopisy, 0,7 mm. Gdy mieszkałam na parterze w zimnym mieszkaniu, miałam wełniany habit, z kapturem, jak Balzac.

Czy wie Pani, jak skończy się książka, kiedy stawia Pani pierwsze zdanie?
Tak, początek i koniec książki mam od razu, bez tego czułabym się niepewnie. Potem mogę sobie poszaleć!

Czy zdarza się, że nie lubi Pani bohaterów swoich powieści?
Nie lubię sytuacji, w które pakuję bohaterów. Ich samych lubię, ponieważ w każdym jest jakaś cząstka mnie, nawet, jeśli jest to stary gruby facet. Bo siebie przecież akceptuję, nawet gdy się sobie nie podobam.

Sztuczna inteligencja to dla pisarza/pisarki zagrożenie czy szansa?
AI rozwija się z taką szybkością, że warto poczekać i popatrzeć, co się będzie działo. Myślę, że już niczego nie da się cofnąć, cokolwiek to będzie. Jedno wiadomo, będzie bardzo inaczej. Problemy pisarzy w tym kontekście są mało istotne, bo mamy do czynienia z rewolucyjną zmianą cywilizacyjną. Wszelkie dyskusje dotyczące zagrożeń są jak kwilenie noworodka.

Co w zawodzie pisarza lubi Pani najbardziej, a co sprawia Pani dyskomfort?
Pisanie zawodowe daje wolność. Nie tylko dlatego, że nie jest się śrubką w maszynie, że nie ma się szefa, ale dlatego, że każda książka, każdy wiersz to podróż w nieznane, na własnych zasadach. To, co jest mi niemiłe w pisarskim życiu, to fakt, że autor jest „urynkowiony” i po napisaniu książki już niewiele od niego zależy, co się przekłada na pieniądze, czyli – wolność, choć już na innym poziomie.

Fragment recenzji lub opinii czytelników, który pamięta Pani do dziś?
„Rimbaud w spódnicy” – tak mnie nazwał po moim debiucie poetyckim jeden z wybitnych krytyków. Potem przez dekady inni recenzenci lubili się na tę metaforę powoływać. I choć od dawna jestem już w swej twórczości do Rimbauda niepodobna, to określenie jest tak wyraziste i dobitne, że towarzyszy mi całe życie.

Czy pamięta Pani swoją pierwszą samodzielnie wybraną książkę?
Miałam trudne początki, nauka czytania mi nie szła, choć rosłam wśród tysięcy książek. Za to, jako analfabetka, układałam wierszyki i piosenki. Czytanie natomiast było dla mnie męką i karą. Gdy się wreszcie udało uzyskać jakąś płynność w tej sztuce, to miałam na długo dość. Wolałam ganiać po dachach i strzelać z łuku zrobionego z wieszaka. „Zaskoczyłam” gdzieś tak w piątej klasie, wtedy zachłannie czytałam wszystko, nie patrząc na autora i tytuł. Skutek jest taki, że nie wiem, co to była za książka, ta pierwsza, i kto ją napisał…

***

Anna Janko – poetka, pisarka, felietonistka. Autorka kilku tomików wierszy, bestsellerowych powieści Dziewczyna z zapałkami i Pasja według św. Hanki oraz książki Mała Zagłada. Laureatka wielu nagród i wyróżnień, m.in. Nagrody Młodych im. Włodzimierza Pietrzaka oraz Nagrody Literackiej im. Władysława Reymonta. Dwukrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike (2001, 2013), nominowana również do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus oraz do Nagrody Mediów Cogito. W 2021 roku ukazała się jej powieść Finalistka.