Choć jest obecny w branży muzycznej od kilku lat, naprawdę głośno zrobiło się o nim w ubiegłym roku – przy okazji krajowych preselekcji do Eurowizji. Jann, bo właśnie o nim mowa, jest uznawany za objawienie i wielki talent. Jak sam przyznaje, chce rozwijać swoją karierę nie tylko w Polsce, ale również poza granicami kraju: Miałem taki plan od samego początku. Jest na bardzo dobrej drodze do tego, by osiągnąć swój cel. Ma za sobą pierwsze koncerty w Europie, jak również start trasy Madison Beer, którą supportuje. Wspomniane wydarzenia przyczyniły się wzrostu jego popularności. A ta z kolei ma nie tylko jasne, ale i ciemne strony, o czym artysta przekonał się na własnej skórze. 

Jann zdobył się na szczere wyznanie w nowym wywiadzie 

Jann udzielił szczerego wywiadu dla GLAMOUR, w którym opowiedział o ogromnych oczekiwaniach wobec niego i jego twórczości. 

Niektórzy myślą, że skoro jestem popularny, to mogą powiedzieć wszystko, oczekiwać wszystkiego. Oczywiście każdy ma prawo do swojej opinii. Problem zaczyna się w momencie, gdy ktoś uważa, że ja muszę ją przyjąć, i frustruje się, kiedy tego nie robię – mówi Jann. 

Jann o ogromnej presji: „Mam syndrom oszusta”

Co więcej, autor hitu „Gladiator” przyznał, że czuje ogromną presję ze strony innych, a jednocześnie jest bardzo krytyczny wobec samego siebie i swojej twórczości. Dopiero uczy się sobie odpuszczać. Pracuje nad tym, by się doceniać. Pomaga mu terapia, na którą uczęszcza regularnie.  

Czuję dużą presję i boję się, że przygniecie mnie w pewnym momencie. Mam syndrom oszusta. Chciałbym, by uważano mnie za poważnego artystę, a czasem nawet sam siebie nie traktuję w ten sposób. Boję się, że kiedyś poddam się takiemu myśleniu, że mnie to zablokuje i nie będę w stanie odkrywać nowych dźwięków, obszarów w muzyce – wyznaje Jann. 

Cały wywiad z Jannem znajdziecie w kwietniowym numerze GLAMOUR (w sprzedaży od 21 marca 2024). To wydanie jest dostępne stacjonarnie oraz online.