Książki na prezent: Matthew Perry, „Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz”, wyd. WAB

„Czasem po zmierzchu, kiedy wiatr wieje z właściwej strony, a wszystkie samochody już zaparkowały, da się w Hollywood Hills usłyszeć przeraźliwe wycie zwierzęcia rozrywanego na strzępy przez kojoty. Z początku brzmi to jak dobiegający z oddali dziecięcy śmiech, ale potem zdajesz sobie sprawę, że to nie śmiech – to zapowiedź śmierci”. Ktoś wiedział, że gwiazdor „Przyjaciół”, Matthew Perry, potrafi pisać z taką wyrazistością i głębią? Ja nie miałam pojęcia.

Autobiografia, w której odtwórca roli Chandlera opowiedział o swoich uzależnieniach, Bólu, próbach poradzenia sobie z otchłanią, „która nigdy się nie zamknęła”, to rzecz, którą czyta się z przejęciem, od deski do deski. Choć lektura nie zawsze jest przyjemna, nie można się od niej oderwać, a charakterystyczne, ironiczne poczucie humoru, łagodzi ton. Zdecydowanie nie tylko dla fanek i fanów „Przyjaciół”.

Książki na prezent świąteczny: Natalia Fiedorczuk, „Porodzina”, wyd. Słowne

„Porodzina” to taka książka, której lepiej nie zaczynać wieczorem, jeśli trzeba wstać rano. Bo po otwarciu nie odkłada się jej do samego końca, nawet jeśli jest 3 w nocy. Laureatka Paszportu „Polityki” za debiutancką powieść „Jak pokochać centra handlowe” tym razem zadecydowała się na romans z literaturą gatunkową.

„Rodzina wyglądała jak z reklamy margaryny” – czytamy o Waszczyńskich. I już to jedno zdanie zdradza, że historia będzie pełna brudu i mroku. No bo kiedy coś jest jak z obrazka, to wiadomo, że zaraz z niego poodpryskuje farba i ukaże się naprawdę brzydka kanwa...

Posługując się gatunkiem domestic noir, Fiedorczuk pisze o przemocy wobec kobiet. Być może intryga kryminalna nie jest pozbawiona wad, być może postaci są nieco sztampowe, nie zmienia to jednak faktu, że „Porodzinę” czyta się bardzo dobrze. Propozycja idealna dla wielbicieli i wielbicielek kryminałów – i wszystkich tych, którzy lubią totalnie zatopić się w lekturze.

Zobacz także:

Książki pod choinkę: Kassia St. Clair, „Sekrety kolorów”, wyd. Buchmann

„W 1601 roku małżonek Izabeli, arcyksiążę austriacki Albrecht VII, rozpoczął oblężenie Ostendy. Powiada się, że infantka – przekonana, iż zwycięstwo nastąpi szybko – przyrzekła mężowi, że nie zmieni ani nie wypierze swojej bielizny, dopóki miasto nie zostanie zdobyte. Izabelin to kolor, jaki miała jej halka, gdy oblężenie ostatecznie zakończyło się trzy lata później”. Czyż to nie wspaniała historia?

Równie dobrych są w książce setki, jeśli nie tysiące. Co kolor, to intrygująca opowieść, pełna anegdot i ciekawostek. Chyba nikt do tej pory nie mówił o kolorach w tak zajmujący sposób. „Sekrety kolorów” to zbiór mini esejów, a chwilami czyta się je jak powieść sensacyjną. Wspaniała lektura, nie tylko dla osób interesujących się sztuką.

Pomysł na prezent na święta: Małgorzata Czyńska, „Kobiety z obrazów. Polki”, wyd. Marginesy

„Nieustraszona, już w dzieciństwie potrafiła pogonić złodzieja, a kiedy dwa lata temu obcy mężczyzna włamał się do jej pracowni, zachowała zimną krew i chwyciła za pistolet, który służył jej za  malarski rekwizyt. Pokrzykując i popychając rzezimieszka lufą nienabitej broni, o czym na szczęście wiedziała tylko ona, sprowadziła go do stróżówki, gdzie już konsjerż dopilnował przybycia policji i aresztowania intruza. Ot, cała Bilińska”.

Książka Małgorzaty Czyńskiej „Kobiety z obrazów. Polki” to kolejna w naszym zestawieniu porcja świetnie opowiedzianych historii, a zarazem kolejna galeria niesamowitych kobiecych portretów od tej autorki. Zofia Stryjeńska, Teresa Roszkowska, Helena Rubinstein, Olga Boznańska i wiele innych – tym razem Czyńska przedstawia rodzime malarki, muzy, modelki, które w zdominowanym przez mężczyzn świecie sztuki walczyły o swoje prawa i miejsce. Czyta się świetnie!

Książki na prezent świąteczny: Bartek Kieżun, „Ateny do zjedzenia”, wyd. Buchmann

„Ateńskie dzielnice różnią się od siebie jak prawe oko Davida Bowiego od lewego. Niedowiarkom zmęczonym ateńskim modernizmem polecam wyprawę do Anafiotika. Pojawiłem się tam wczesnym rankiem i przypatrywałem się okolicy ze sporym zdziwieniem. Zastanawiałem się przede wszystkim nad tym, kto, u licha, zgodził się na zbudowanie dzielnicy bezpośrednio pod Akropolem”.

Z każdą kolejną książką Bartek Kieżun rozgryza kolejny fragment Europy. Po Hiszpanii, Portugalii i Włochach teraz zabiera nas na podróż do Grecji. Jeśli znacie tego autora, to wiecie, że jest nie tylko smacznie, ale też z namysłem. Bo opowiadając o kuchni danego miejsca, Kieżun mówi o mentalu jego mieszkańców i mieszkanek, o historii, sztuce, ukrytych znaczeniach. Nie inaczej jest z ze stolicą Grecji, o której opowiada tak, że ślinka cieknie na myśl o wycieczce.

A jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że „Ateny do zjedzenia” wydane są po prostu przepięknie (to prawdopodobnie najładniejsza książka, jaka w tym roku wyszła w Polsce), naturalne staje się polecenie jej na prezent. Foodies i wszyscy kochający podróże będą zachwyceni.

Prezent na Boże Narodzenie: Chiara Pasqualetti Johnson, „Audrey. Życie, pasja, styl”, wyd. Słowne

„Jest 5 maja 1945, nazajutrz po szesnastych urodzinach Audrey. Wygłodniała dziewczyna zajada się czekoladą, którą dostała od żołnierzy, i delektuje się dymem palonych przez nich papierosów, owym „zapachem wolności”, jak określi go wiele lat później we wspomnieniach, ujawniając, czemu tytoń i czekolada od zawsze przynoszą jej otuchę. Dlatego właśnie nigdy nie będzie sobie odmawiać małej tabliczki gorzkiej czekolady po kolacji – stanie się to jej drobnym rytuałem przed snem”.

Wydawać by się mogło, że o Audrey Hepburn powiedziano już wszystko, a nawet trochę więcej. Tymczasem książka Chiary Pasqualetti Johnson pokazuje, że to postać niezgłębiona, o biografii, którą spokojnie można by obdzielić kilka innych osób, a i tak byłoby o czym pisać. Wciąż mnóstwo jest do odkrycia, a z tą lekturą poznajmy ikonę od podeszewki.

Rzecz idealna na prezent pod choinkę dla tych, którzy kochają wiedzieć więcej.

Prezent na święta: Alicja Urbanik-Kopeć, „Matrymonium. O małżeństwie nieromantycznym”, wyd. Czarne

„Słowo »pieniądz« pada w Lalce Bolesława Prusa dwieście dwadzieścia dziewięć razy. Miłość tylko sto cztery. Nie bez powodu” - zauważa Alicja Urbanik-Kopeć w książce „Matrymonium”, w której kreśli obraz XIX-wiecznego rynku matrymonialnego.

Rynek to tu bardzo adekwatne słowo, bo w wychodzeniu za mąż i ożenku nie chodziło przecież o miłość, ale korzyści finansowe. Komu ten biznes opłacał się bardziej? Spoiler alert: nie kobietom. Autorka świetnie też pokazuje, jak kasa umacniała mit, w który wiele z nas wtłaczanych jest nawet dzisiaj: że zamążpójście to jedyna właściwa droga. Warto kupić na prezent, ale wcześniej samej/samemu przeczytać.