Nie jestem posiadaczką kosmetyczki kapsułowej. W mojej pracy bowiem stale testuję nowe formuły i szukam tych najciekawszych, które zasługują na to, żeby stać się bohaterami moich artykułów. Z tego powodu często sięgam po nowości, których w ogóle nie miałam w planach, bo nie wiedziałam o ich istnieniu, a zakup kosmetyków, które najbardziej mnie interesują, odkładam na później. Ogranicza mnie bowiem czas. Kolorówkę jestem w stanie ocenić już po pierwszym użyciu. Działanie kremu czy serum natomiast dopiero po pełnej kuracji. Istnieją pewne kosmetyki, które uchodzą już wręcz za kultowe, a ja wstyd się przyznać, wciąż nie miałam okazji ich wypróbować. Można powiedzieć, że szewc bez butów chodzi, a redaktorka urody bez bestsellerów w kosmetyczce (to oczywiście określenie na wyrost, bo mam w niej wiele przebojów nie tylko w moim odczuciu, ale także innych). Pomimo że jestem ciekawa niespodzianek w nadchodzącym roku, które zaskoczą mnie równie mocno, co największe odkrycia kosmetyczne 2023, to mam też listę zakupów z formułami, które ciekawią mnie już od jakiegoś czasu. Czytałam i słyszałam na ich temat bowiem tyle dobrego, że nie mogę się już doczekać, kiedy będę mogła wyrobić sobie własne zdanie.

Rozświetlające serum Oio Lab Gel-Lotion Fusion

Na mojej liście ulubionych marek kosmetycznych redaktorki urody mocną pozycję ma Oio Lab. Jak dotąd nie rozczarowałam się żadną z ich formuł. Polska marka urzekła mnie między innymi emulsją The Forest Retreat i kremem Kind To Skin. Być może to właśnie je powinnam kupić w pierwszej kolejności, bo bardzo żałuję, że już się skończyły. Jednocześnie mam jednak w sobie coś z kosmetycznego odkrywcy i ciągnie mnie do nieznanego. W tym przypadku mam na myśli serum rozświetlające Oio Lab Gel-Lotion Fusion. Uwielbiam promienną, a nawet przesadnie błyszczącą cerę, więc już sam opis sprawia, że nie mam wątpliwości co do jednego – pasujemy do siebie jak ulał. Inspirowane światłem zachodzącego słońca i nauką o zdrowiu skóry, serum o nowej, żelowo-kremowej konsystencji zawiera zaawansowane ekstrakty botaniczne i rozświetlające minerały pochodzenia naturalnego, aby odtworzyć efekt promieni słońca na skórze – po takim opisie po prostu już nie mogę doczekać się naszego pierwszego spotkania.

Krem Dr.Jart+ Cicapair™ Tiger Grass Color Correcting Treatment

Jestem posiadaczką suchej skóry. Poza tym nie mogę narzekać na jakieś większe problemy. Jeżeli miałabym się jednak czepiać, to bez zastanowienia wskazałabym, że tym, co chciałabym wyeliminować, są zaczerwienienia. Wiem, że nie wszystko da się osiągnąć wyłącznie z pomocą kosmetyków do domowego użytku, ale o kremie Dr.Jart+ Cicapair™ Tiger Grass Color Correcting Treatment czytałam i słyszałam już tyle dobrego, że chciałabym dać mu szansę. Kosmetyk o zielono-beżowej konsystencji ma za zadanie neutralizować zaczerwienienia i wyrównywać koloryt skóry. Do tego dba nie tylko o efekt wizualny. Zawarte w jego formule składniki (Centella Cx , Cicabond i Jartbiome) sprawiają, że to wielozadaniowy kosmetyk. Po aplikacji dba on o odżywienie, wsparcie bariery ochronnej, nawilżenie i ukojenie. Jestem bardzo ciekawa, jakie efekty przyniesie mojej skórze.

Cienie do powiek Charlotte Tilbury

Cienie do powiek to nie jest kosmetyk, po który często sięgam. Mam jednak wrażenie, że istnieje taki, który mógłby zmienić moje podejście. W kwestiach urodowych zasada nigdy nie mów nigdy, sprawdziła mi się wielokrotnie. Przykładami mogą być niebieska maskara czy brokat do twarzy. Czuję, że z cieniami do powiek Charlotte Tilbury byłoby podobnie. Pierwsze raz zobaczyłam je na zamkniętym pokazie dla mediów i przepadłam. Paleta z 9 kolorami zachwyciła mnie przede wszystkim niezwykłą intensywnością. Numerem jeden od razu wydał mi się srebrny cień w mocno napigmentowanym wydaniu. Będzie to w moim przypadku coś zupełnie nowego, a ja lubię eksperymentować zwłaszcza w sytuacji, kiedy ostatecznie czuję się pozytywnie zaskoczona, a mam przypuszczenia graniczące z pewnością, że w tym przypadku tak właśnie by było.

Fot. materiały prasowe

Krem BB Erborian BB Crème Au Ginseng „Baby Skin” Effect SPF20

Kolejne pozycje na liście zakupów mogą wynikać nie tylko z ciekawości, ale też realnych potrzeb. Czasami wydaje mi się, że mam w domu dosłownie wszystkie możliwe rodzaje kosmetyków. Ostatnio jednak okazało się, że nie mam większych doświadczeń z kremami BB. Często nie maluję się wcale. Innym razem stawiam na podkład. A gdzie w tym wszystkim złoty środek? Właśnie jego mi zabrakło. Jeżeli mam zacząć zgłębiać ten temat, to najlepszym punktem wyjścia wydaje mi się Erborian BB Crème Au Ginseng „Baby Skin” Effect SPF20. Słyszałam, że sprawdza się świetnie i nawet zagorzałe fanki podkładów jest w stanie przekonać do dużo lżejszej formuły. Nie mam jeszcze własnego zdania na ten temat, więc z przyjemnością je sobie w końcu wyrobię. Będzie to połączenie zawodowych obowiązków z zaspokojeniem własnej ciekawości.

Serum Róża-Malina Ministerstwo Dobrego Mydła

Przez ostatni rok odkryłam wiele polskich marek kosmetycznych. Dosłownie przekonałam się na własnej skórze, że na naszym rynku nie brakuje ekspertów w tym temacie. Wśród tych, które zrobiły na mnie największe wrażenie i doczekały się stałych reprezentantów w mojej kosmetyczce, było Ministerstwo Dobrego Mydła. Pisałam między innymi o balsamie do ust, który po długich poszukiwaniach przywrócił mi wiarę w to, że moje wargi mogą być nawilżone. Jednym z moich odkryć okazał się też brokat do twarzy, który jest jednym z najlepszych kosmetyków do makijażu, które w ubiegłym roku trafiły do mojej kosmetyczki. Na uwagę zasługuje też olej, który kupiłam z myślą o włosach, a potem używałam od stóp do głów. W kolejnych miesiącach liczę na więcej. Z tego powodu do listy zakupów dopisałam serum Róża-Malina Ministerstwo Dobrego Mydła. Czytałam, że świetnie odżywia i nawilża, a cera wygląda po nim pięknie. Na bazie moich doświadczeń wiem, że jest to bardzo prawdopodobne.

Zobacz także:

Maska do ust Laneige Sleeping Lip Mask

Kryzys dotyczący moich wiecznie przesuszonych ust udało mi się w końcu zażegnać. Nie oznacza to jednak, że nie jestem ciekawa innych formuł nawilżających wargi. Czekam na dzień, w którym w końcu uda mi się przetestować maskę do ust Laneige Sleeping Lip Mask. Czytałam o niej w komentarzach w perfumerii Sephora, znam ją z TikToka, gdzie jest prawdziwym przebojem i słyszałam o niej wiele dobrego od koleżanek. Nie widzę zatem żadnych powodów, dla których nie miałabym w końcu trafić do mojej kosmetyczki. Wiele wskazuje na to, że bogata w owocowe esencje formuła jest pewniakiem w zakresie pielęgnacji ust. Na plus działa też ogromny wybór zapachów. Mnie najbardziej kusi mango, ale jest jeszcze kilka innych opcji, a taka personalizacja pozwala dodatkowo uprzyjemnić całą pielęgnację.

Wcierka do włosów Veoli Botanica Grow Me Faster

Łysieję, więc cały czas szukam kolejnych kosmetyków, które są w stanie mnie wesprzeć. Rozglądajac się za kolejną wcierką trafiłam na Veoli Botanica Grow Me Faster. Postanowiłam dowiedzieć się na jej temat jak najwięcej i okazało się, że polska marka oferuje całą linię trychologiczną. Najchętniej zamówiłabym zatem nie tylko wcierkę, ale jeszcze kilka innych kosmetyków do włosów. Przechodząc jednak go bohaterki tego artykułu, to mowa jest o wodnej formule wyposażonej w masę składników aktywnych. Sangmodan 2%, BaicapilTM 3%, ekstrakt z palmy sabałowej 2%, ekstrakt z pokrzywy 1%, ekstrakt z żeń-szenia 1%, niacynamid 1% i kofeina 0,5% tworzą w mojej ocenie kompozycję, której jestem gotowa powierzyć pielęgnację skóry głowy. Wygląda to bardzo obiecująco.

Fot. materiały prasowe

Pędzle do makijażu

Miało powstać typowo kosmetyczne zestawienie i pędzle tego nie zmienią. Dobre akcesoria są bowiem tak samo ważne, jak i formuły, którymi je nakładamy. Muszę się przyznać, że w tym temacie w mojej kosmetyczce są największe braki. Z tego powodu planuję w końcu to naprawić i zainwestować w porządne akcesoria. Na które ostatecznie postawię? Tego jeszcze nie wiem. Interesujących propozycji jest wiele, a ja wcale nie ukrywam, że w tym temacie nie mam dostatecznego doświadczenia. Z tego powodu zapewne zdam się na prawdziwe ekspertki i o rekomendację będę pytać zawodowe makijażystki i makijażystów lub beauty influencerki i influencerów. Wiele razy bowiem już zdałam się na opinie fachowców i za każdym razem dobrze na tym wychodziłam. Na razie na własną rękę przejrzałam, co mają do zaoferowania między innymi perfumeria Douglas i Sephora. Zaciekawiły mnie między innymi pędzle Giorgio Armani, Tom Ford, MAC, Laura Mercier czy Sisley.

Fot. materiały prasowe

Ledowa maska Foreo FAQ™ 202

Ostatnia z pozycji na mojej liście zakupów nie jest kosmetykiem, ale urządzeniem, które stanowi wsparcie dla formuł aplikowanych na twarz. W ubiegłym roku na własnej skórze odkryłam uroki korzystania z urządzeń Foreo. Moja przygoda zaczęła się od ujędrniającego ciało BEAR 2. W tym przypadku mój pielęgnacyjny apetyt rośnie w miarę używania, więc już myślę o kolejnym. Jest nim maska ledowa. Światło z takiego urządzenia ma wpływ na wiele problemów skórnych. W przypadku modelu FAQ™ 201 do wyboru są aż trzy warianty. Niebieskie światło LED działa przeciwtrądzikowo. Czerwone światło LED ma właściwości przeciwstarzeniowe. Zielone światło LED pozwala rozjaśnić przebarwienia. Z tego powodu w moim przypadku jeszcze ciekawsza wydaje się maska FAQ™ 202, która skupia się na zapewnieniu rezulatatów anti-aging klasy klinicznej. Jestem bardzo ciekawa, jak działa to nie tylko w teorii, ale przede wszystkim w praktyce. Mam nadzieję, że już wkrótce się o tym przekonam i dam znać, jak się to sprawdziło w moim przypadku.

Fot. materiały prasowe